"Nasze" UKE :)
W związku, że się wyniosłem na wiochę, to trzeba było zmienić warunki pozwolenia.
Wypełnienie formularza, opłata, poczta, koperta i poszłooooooo do UKE.
Na drugi dzień telefon: Dzień dobry "jakiś tam Pan" Urząd Komunikacji Elektronicznej---w tym momencie "ciepło w gaciach", burza w mózgu co spitoliłem, albo...cholera wie co!Jednym słowem masakra i armagedon w moich oczach się ukazał.
Potem Pan dodaje, że on zmianę adresu zainstalowania to robi bez opłaty, a że ja już opłatę zrobiłem to mamy dwa wyjścia:
1. piszę o zwrot wpłaty, albo...
2. piszę podanie o podniesienie mi mocy na 500W, bo się kwalifikuję i w sumie to on się dziwi dlaczego jeszcze o to nie wystąpiłem
zdziwiony
Po raz pierwszy uwierzyłem, że to co ma w nazwie Urząd nie musi być złe i patrzeć jak tylko obywatela ud***ć.
Pozdrawiam Igor


  PRZEJDŹ NA FORUM